czwartek, 9 lipca 2015

Balkany Tour - etap pierwszy: Łódź - Budapeszt

      Pierwszy etap podróży już za nami. Trasa Łódź- Budapeszt miała zająć nam 30 godzin, ale jak się okazało bardzo się przeliczyliśmy i ledwo wyrobiliśmy się 4-ego dnia! Z jednej strony szkoda, że nie udało się osiągnąć założonego celu, ale z drugiej… bardzo dobrze! Dlaczego? Już opowiadam.

      Doskonale pamiętam moją pierwszą podróż rowerową- do Paryża. Niby było super, niby fantastyczna przygoda, ale… od wejścia na rower w Łodzi do zejścia z niego 19 dni później wszystko miałam zaplanowane, nie było ani odrobiny miejsca na spontaniczność, czy zaskoczenie.
      Tym razem starałem się zorganizować to nieco inaczej, jednak ukryte we mnie zamiłowanie do planowania wzięło górę i początek wyprawy i tak charakteryzował dość napięty grafik. Jednakże od momentu, gdy przekroczyliśmy bramę kampingu w Cieszynie, cały misterny plan poszedł w p… i zaczęła się przygoda! Właśnie do Cieszyna zamiast Budapesztu udało nam się dotrzeć za pierwszym podejściem. Ale po kolei…
      Na 13:00 umówiłem się z ekipą TVP Łódź, więc i na 13:00 miał dotrzeć do mnie Piotrek. Niestety o 13:00 byłem nadal w proszku (stąd tylko jedna sakwa przy rowerze w TV :D ). Po nagraniu materiału szybko wróciłem do pakowania, zjadłem ostatni domowy obiadek, i parę minut przed 16:00 wyruszyliśmy.
      Parę minut po 16:00 z kolei, jeszcze na Maratońskiej, Piotrek złapał gumę. No pięknie, mamy zrobić 600 km, już na starcie 2- godzinne opóźnienie, i jeszcze to… szybka akcja ratunkowa i już kręciliśmy dalej. Jechało się dobrze, a wręcz bardzo dobrze. Gdzieś przed Widawą dołączył do nas Jarek, który samochodem zamierzał obstawiać nas aż do północy.


      Stanęliśmy, by się przywitać, a w prezencie dostaliśmy mega opaski (takie z jakimi Ultrakolarz jechał przez USA! :D ).