Plan był idealny. Poznań na maksa, na życiówkę, bo będzie wysoki poziom i świetna, płaska trasa, sobota wolna, a w niedzielę już spokojnie, dla uczczenia tego ważnego dnia, w Kielcach, z flagą Polski (przewidziana była oddzielna klasyfikacja dla uczestników z flagą), delektując się możliwością biegania w niepodległym kraju. No chyba, że w Poznaniu coś nie wyjdzie to zawsze Kielce mogą być zapasową szansą na życiówkę. Tylko, że w Kielcach znalezienie 200 metrów płaskiej drogi graniczy z cudem, więc i o rekordy trudno... No ale po co się przejmować? Co miałoby nie wyjść?
Przed startem 1. Poznańskiego Biegu Niepodległości zadbałem o wszystko perfekcyjnie. Podróż dzień wcześniej, nocleg 200 metrów od startu, ostatni rozruch zgodny z rytuałem - nic tylko bić rekordy!