czwartek, 31 grudnia 2015

Świąteczny Parkrun

      Ostatnio wśród biegaczy panuje trend, aby pisać relacje z biegów, w których biorą udział. Jest to bardzo sympatyczna moda - zawsze bardzo lubię zagłębić się w taką lekturę. Pozwala to przenieść się oczyma wyobraźni na trasę wyścigu i przeżyć wraz z autorem te wszystkie emocje, które towarzyszyły mu podczas biegu, a które przelał na papier, chcąc się nimi podzielić z innymi. Przeczytanie takiego sprawozdania z biegu potrafi dać człowiekowi porządnego motywacyjnego kopa!
      Sam również lubię pisać biegowe relacje. Gdy człowiek siądzie tak sobie na spokojnie w domu i przypomina jak to wszystko było przychodzą refleksje, pojawia się analiza. Myślę co mogłem zrobić lepiej, a co było tak jak być powinno. I znowu pojawia się motywacja - inspiruję innych, ale jednocześnie nakręcam też sam siebie, aby następnym razem być jeszcze lepszym.

wtorek, 10 listopada 2015

Bieg Niepodległości - 7.11 - Konstantynów Łódzki


      Choć Święto Niepodległości dopiero jutro, to ja już od kilku dni mam za sobą Bieg Niepodległości w Konstantynowie Łódzkim. I właśnie o tym biegu chciałbym dziś napisać, ale zanim to zrobię, najpierw parę słów naskrobię o tym, co działo się przed nim. Zapraszam!

poniedziałek, 7 września 2015

Blog żyje! / Blog is alive!

[english below]

      Hej! Jak może wiecie jestem w trakcie 3,5 miesięcznej podróży rowerowej po Bałkanach. Niestety nie mam możliwości pisać tutaj o wszystkim co się dzieje, nie oznacza to jednak, że blog umarł! Wszystkie newsy, wpisy i bieżące informacje znajdziecie na facebook'u pod adresem www.facebook.com/BikeEuroTrip ;) Po powrocie stopniowo zamierzam uaktualnić też bloga ;) Dozo!

      As you maybe know I am during my 3,5 month travel by bike around the Balkans. I'm not able to update here posts and informations, but everything you can find "live" on my facebook page - www.facebook.com/BikeEuroTrip After retourn I am going to continue with blog as well! Cya!

czwartek, 9 lipca 2015

Balkany Tour - etap pierwszy: Łódź - Budapeszt

      Pierwszy etap podróży już za nami. Trasa Łódź- Budapeszt miała zająć nam 30 godzin, ale jak się okazało bardzo się przeliczyliśmy i ledwo wyrobiliśmy się 4-ego dnia! Z jednej strony szkoda, że nie udało się osiągnąć założonego celu, ale z drugiej… bardzo dobrze! Dlaczego? Już opowiadam.

      Doskonale pamiętam moją pierwszą podróż rowerową- do Paryża. Niby było super, niby fantastyczna przygoda, ale… od wejścia na rower w Łodzi do zejścia z niego 19 dni później wszystko miałam zaplanowane, nie było ani odrobiny miejsca na spontaniczność, czy zaskoczenie.
      Tym razem starałem się zorganizować to nieco inaczej, jednak ukryte we mnie zamiłowanie do planowania wzięło górę i początek wyprawy i tak charakteryzował dość napięty grafik. Jednakże od momentu, gdy przekroczyliśmy bramę kampingu w Cieszynie, cały misterny plan poszedł w p… i zaczęła się przygoda! Właśnie do Cieszyna zamiast Budapesztu udało nam się dotrzeć za pierwszym podejściem. Ale po kolei…
      Na 13:00 umówiłem się z ekipą TVP Łódź, więc i na 13:00 miał dotrzeć do mnie Piotrek. Niestety o 13:00 byłem nadal w proszku (stąd tylko jedna sakwa przy rowerze w TV :D ). Po nagraniu materiału szybko wróciłem do pakowania, zjadłem ostatni domowy obiadek, i parę minut przed 16:00 wyruszyliśmy.
      Parę minut po 16:00 z kolei, jeszcze na Maratońskiej, Piotrek złapał gumę. No pięknie, mamy zrobić 600 km, już na starcie 2- godzinne opóźnienie, i jeszcze to… szybka akcja ratunkowa i już kręciliśmy dalej. Jechało się dobrze, a wręcz bardzo dobrze. Gdzieś przed Widawą dołączył do nas Jarek, który samochodem zamierzał obstawiać nas aż do północy.


      Stanęliśmy, by się przywitać, a w prezencie dostaliśmy mega opaski (takie z jakimi Ultrakolarz jechał przez USA! :D ).

piątek, 12 czerwca 2015

Kilka njusów z przygotowań do wyprawy!

      Wielkimi krokami zbliża się moja kolejna wyprawa rowerowa - Łódź-Ateny-Stambuł-Łódź, a tymczasem zapraszam Was na dalszą część retrospekcji z mojego debiuty - podróży do Paryża! ;)
      Jeśli chodzi o nadchodzącą przygodę to mam kilka newsów! Po pierwsze, kolejny już raz nie będę jechał sam! :D przynajmniej do Aten podróżował ze mną będzie Piotrek z Wielunia (zapraszam na jego fanpage na facebooku), pamiętacie mój debiutancki maraton w Gdańsku i kumpla, który uratował mnie przed odwodnieniem i śmiercią głodową? :D To dokładnie ten sam Piotrek :D
      Co więcej postanowiliśmy zwrócić się o pomoc w sfinansowaniu wyprawy do społeczności polakpotrafi.pl. Nasz projekt jest już opublikowany, więc jeśli podoba się Wam to co robimi i poprzez wsparcie nas choćby symboliczną kwotą chcecie stać się częścią naszej przygody, to zapraszam serdecznie tę stronę i na projekt Rowerem na Bałkany! ;) Z góry serdecznie dziękuję i życzę aktywnego weekendu! :D


Tour do Francji

      Stało się! 12ego lipca 2013 roku o godzinie 8:50 wyruszyłem. Przez pierwsze 30 kilometrów towarzyszył mi młodszy brat Szymon, potem zostałem sam... Nie wiedziałem za bardzo czego mogę się spodziewać od mojej wyprawy... Jechałem w nieznane, miałem nocować u obcych ludzi, przejeżdżać rowerem z sakwami na bagażniku średnio 240 kilometrów dziennie, sam i jeszcze w założeniu miało mi to sprawiać frajde. Zobaczymy!



wtorek, 26 maja 2015

Ultramaratońskie pierwsze kroki

      Witajcie po krótkiej przerwie! Dziś nareszcie nadeszła pora, aby rozliczyć się z mojego ultramaratońskiego raczkowania ;) Mimo, że nie było ono jakoś wybitnie udane, są rzeczy z których mogę być zadowolony! Sprawdzcie nowy wpis pod tytułem Ultrapodchody! Zapraszam ;)


Ultrapodchody

      Wszystko wskazuje na to, że zakochałem się bez wzajemności. Na początku wydawało się, że będzie miło, łatwo i przyjemnie, tak jak w książkach, które od jakiegoś czasu czytałem coraz częściej. Wiecie jak to jest - udany start, a potem wszystko układa się po naszej myśli, aż do szczęśliwego happy endu. Kiedy na dodatek w grudniu ubiegłego roku przeżyłem fantastyczną przygodę, której nie tylko nie szukałem i nie zabiegałem o nią, ale wręcz była dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, gdyż spadła zupełnie znienacka, zacząłem wierzyć, że moje przeznaczenie jest jasno i klarownie określone i że właśnie dowiedziałem się, jak spędzę resztę mojego życia.
      No cóż, rzeczywistość okazała się brutalna i szybko sprowadziła mnie na ziemię. Wszystko wskazuje na to, że moja miłość jest jednostronna i że będę się musiał nieźle nagimnastykować, by coś z niej wyszło. A że musi wyjść, o tym jestem przekonany - już dawno podjąłem decyzję, że sam wykreuję swoją przyszłość, a w tym wypadku, wyjątkowo mocno czuję, że warto walczyć!

Just never give up! ;)

poniedziałek, 11 maja 2015

Maratón de Madrid

      Madrycki Maraton był moim czwartym w niezbyt długiej jak dotąd karierze biegacza. Bardzo przydało mi się to skromne doświadczenie, ponieważ pozwoliło uniknąć wiele niepotrzebnego stresu, który towarzyszył mi przy poprzednich startach. Tym razem do biegu podchodziłem ze spokojną głową, mimo, że od samego rana nie wszystko było tak, jak być powinno - szatnia znajdowała się kilometr od linii startu i trzeba było tam biec, aby zostawić rzeczy. Spowodowało to, że dotarliśmy z Jankiem na Plaza des Cibeles o godzinie 8:53, gdy nasz Cajón 1 - pierwsza strefa, był już totalnie pełen. Kolejny raz skorzystaliśmy jednak z karty dodatkowych praw Polaka na wakacjach i wcisnęliśmy się przez szparę między barierkami na prawie sam początek, a po zdjęciu blokady oddzielającej elitę od plebsu przepchaliśmy się jeszcze bardziej, co pozwoliło nam minąć linię startu na 7 i 8 sekund po strzale startera - dobry wynik!

Plaza des Cibeles - miejsce startu

czwartek, 23 kwietnia 2015

ULTRA "Geniusze" Biegania / ULTRA "Gênios da Corrida

      - Co Ty masz na głowie?! - usłyszałem wchodząc do namiotu - biura zawodów XXX Łódzkiego Biegu Sylwestrowego. Takie niewinne pytanie, a zaowocowało czymś, co ciężko pomieścić nie tylko na głowie, ale i w niej!

piątek, 17 kwietnia 2015

Ostatnia faza przygotowań do maratonu.

      Ostatni czas nie był dla mnie łatwy. Musiałem zmierzyć się z niemałym problemem, który o mało nie przekreślił całego mojego wysiłku na drodze do madryckiego maratonu. Dzięki pomocy dobrych ludzi udało się jednak przezwyciężyć wszelkie trudności i wyjść na prostą... Ostatnią prostą - do wielkiego dnia zostało już tylko 9 dni! Zapraszam na BPS - tydzień piąty, szósty i pół siódmego po więcej szczegółów! ;)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Droga do Madrytu - BPS, tydzień 5, 6 i pół siódmego.

      Ostatni czas był dość trudny. Jeśli chodzi o mój nastrój to można porównać go do sinusoidy - najpierw hura-optymizm na poczatku 5-ego tygodnia, potem pogodzenie się z brakiem nowej życiówki w 6-tym, by znów wrócić do mojej najwyższej dyspozycji, na zaledwie 10 dni przed maratonem. Ale po kolei:
      Piąty tydzień rozpoczął się od szybkiego biegu na 15 km. Podczas rozgrzewki miałem kilka momentów, w których biodro bolało mnie tak bardzo, że musiałem się zatrzymywać. Obawiałem się więc treningu, jednak na szczęście okazało się, że im szybciej biegnę, tym mniej boli. Miała być godzina, a wyszło 59:23. Super! Maraton jest mój!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

O Portugalii słów kilka.

      Ostatnio pojawiło się tu trochę nowości - jest o otwartości Portugalczyków, zaskakujących obliczach Portugalii, autostpowaniu na zajęcia, nauce języka czy portugalskim kinie i telewizji, a wszystko to w zaledwie dwóch postach:
      Serdecznie zapraszam! ;)


Oglądanie TV w Portugalii

      Portugalia zadziwia na wielu płaszczyznach. Przyjeżdżając tu z polskimi nawykami, przyzwyczajeniami czy oczekiwaniami, wiele rzeczy człowiekowi po prostu nie mieści się w głowie.


      Dwa pierwsze dni w tym kraju spędziłem "couchsurfując", więc miałem okazję zapoznać się trochę z portugalskimi zwyczajami. O ile niektóre rzeczy, jak na przykład człowiek w domu = telewizor włączony, są podobne wszędzie, o tyle już sama zawartość tegoż odbiornika - niekoniecznie.

piątek, 10 kwietnia 2015

Portugalia nie przestaje zaskakiwać.

      To, że w Portugalii żyją fantastyczni, otwarci i pomocni ludzie nie jest żadną tajemnicą i nigdy tego nie ukrywałem. Coś, co w Polsce wydaje się niemożliwe, bardzo często tutaj jest na porządku dziennym. Czasami jadnak zdarza się, że nawet ten kraj przechodzi sam siebie...


czwartek, 9 kwietnia 2015

Święta, Święta i po Świętach.

      Za mną pierwsze Święta spędzone z dala od domu, miło było więc wrócić myślami do tych ze śniegiem (a nie, zaraz, przecież na Boże Narodzenie nie było śniegu :D ), kiedy to byłem i biegałem w Łodzi ;) Zapraszam więc wszystkich na Świąteczną wycieczkę do Polski! ;)


niedziela, 5 kwietnia 2015

Świąteczna wycieczka do Polski

      Historia lubi zataczać koło. Przekonałem się o tym, gdy zaledwie tydzień po Toca a Todos na kilka tygodni wróciłem na święta do Polski...


      Ale może po kolei. Oczywiście od samego początku nie było mowy o odstawieniu biegania - na łódzki Bieg Sylwestrowy byłem zapisany już w październiku! Rejestrowałem się na niego z myślą o dobrej zabawie i spędzeniu czasu z bratem (hurrrra! Idzie w moje ślady! Najpierw Bieg Niepodległości, teraz ten!), jednak podczas pobytu w Polsce z biegu na bieg czułem się coraz lepiej, więc postanowiłem, że powalczę o życiówkę na 10 km.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Pół drogi za mną...

      Z opóźnieniem jak w PKP, ale wreszcie udało mi się naskrobać parę zdań o 4-tym tygodniu Bezpośredniego Przygotowania Startowego. Skoro czwarty minął, to oznacza, że jest już bliżej niż dalej do wyczekiwanej maratońskiej mety w Parque del Retiro w Madrycie! ;) Zapraszam do przeczytania! ;)


środa, 1 kwietnia 2015

Droga do Madrytu - BPS, tydzień 4

      Z drobnym opóźnieniem, ale nadeszła wreszcie pora na podsumowanie czwartego tygodnia przygotowań do madryckiego maratonu. Skoro minął czwarty, oznacza to, że jest już bliżej niż dalej, co, nie ukrywam, przyjmuję ze sporą ulgą.
      W Aveiro nastał czas wichur. Nie są to jednak takie wichury jak w Polsce, czegoś takiego nigdy jeszcze nie widziałem. Połamane drzewa, poprzewracane latarnie... A biegać trzeba.

wtorek, 31 marca 2015

Nowe życie

      Opóźnienie opisu 4-ego tygodnia przygotowań do maratonu rośnie, ale w zamian za to możecie dowiedzieć się jak wiele w życiu człowieka może zmienić jedna prosta decyzja. Ja moją podjąłem rok temu i nie żałuję! Kiedy przyjdzie kolej na Ciebie?
      Zapraszam na post pod tytułem Roczeeeeeek! :D

niedziela, 29 marca 2015

Roczeeeek! ;)

      Zgodnie z tradycją powinien się dziś ukazać post opisujący czwarty tydzień BPS'u - moich przygotowań do maratonu w Madrycie, jednak ukaże się on dopiero jutro. Dlaczego tak i o czym w takim razie będzie ten? A no, moi mili, dziś mamy 29 marca, co jest dla mnie datą niesłychanie ważną. Dokładnie rok temu, 29 marca 2014 o godzinie 11:09 doszedłem do wniosku "Ok, dawno się nie ruszałem, kilogramów przybywa, lat również - pora coś zrobic ze swoim życiem". Okazało się, że mój brat Szymon wpadł dokładnie tego samego dnia na ten sam pomysł, więc tak o to się zaczęło - poszliśmy we dwójkę biegać.

czwartek, 26 marca 2015

Pierwszy Partner Sakwy w Butach!

      Niedawno, z okazji Narodowego Dnia Studenta ukazał się nowy post o edukacji w Portugalii, jednak przyćmiła go wspaniała informacja dotycząca innego tematu związanego z tym krajem, a mianowicie najlepszych portugalskich biegów górskich! Organizator tychże biegów - firma Carlos Sá Nature Events - został partnerem bloga Sakwa w Butach!


      Po więcej szczegółów zapraszam do zakładki Sponsorzy, a jak rozwijać się będzie współpraca, zobaczycie już wkrótce! ;)

wtorek, 24 marca 2015

Dzień STUDENTA, a nie nauczyciela.

      Zaledwie wczoraj uderzyła mnie w Portugalczykach pewna rzecz, a już dziś niespodziewanie było mi dane dowiedzieć się co nieco na temat jej źródła. Dlaczego akurat dziś? A no dlatego, że mamy 24 marca, a w Portugalii jest to Dia Nacional do Estudante - Narodowy Dzień Studenta. Zwróćmy uwagę, że nie jest to Dzień Edukacji Narodowej, jak w Polsce, ani tym bardziej nie Dzień Nauczyciela, jak to było u nas przed rokiem 1982. Dzień STUDENTA - już samo to wiele mówi o znaczeniu tego święta.
      Cofnijmy się do roku 1960. System portugalskiej oświaty, ogólnie rzecz biorąc - leżał. Dość powiedzieć, że w XX wieku, w europejskim kraju 26,6% mężczyzn oraz aż 39% kobiet było analfabetami! Dla porównania w Polsce, w tym samym roku wskaźnik analfabetyzmu wynosił jedynie 2,7%. Jednym z powodów tak tragicznych statystyk z pewnością był długi okres z brakiem obowiązku szkolnego, ale wątpię, że była to jedyna przyczyna.
      Cofnijmy się więc jeszcze bardziej, do roku 1921, do jednego z najstarszych uniwersytetów w Europie - Universidade de Coimbra. Profesorowie tej uczelni nie mogli narzekać na brak wygód, mieszkając w luksusowych rezydencjach, podczas gdy miejsce przeznaczone na zajęcia było maksymalnie zredukowane i niewystarczające na potrzeby studentów.

Uniwersytet w Coimbrze
      25 listopada, w akcie walki o swoje prawa, studenci zajęli Bastylię (tak nazywali rezydencje - symbol siły i władzy profesorów), przeprowadzając strajk generalny. Dzień ten przeszedł do historii jako Tomada da Bastilha (dosłownie Zajęcie Bastylii), a jego rocznica była upamiętniana aż do roku 1961 jako Dzień Studenta. Co się wtedy zmieniło?

niedziela, 22 marca 2015

Nowości!

      Witajcie! Tyle nowości na raz to tu jeszcze nie było! Po pierwsze na blogu zrobiło się jeszcze bardziej portugalsko. Do biegania i podróży dołączyła część kulturowo-językowa, pod postacią dwóch działów. 


      Pierwszy z nich - Portugalskie co nieco, przybliży Wam trochę tajemnice życia w tym kraju oraz niektóre moje przemyślenia na jego temat. Drugi - Język portugalski, będzie pomocny dla osób chcących rozpocząć naukę tej pięknej mowy. Zabierałem się do tego już od dawna, ale coś mi nie szło, gdy nagle motywacja nadeszła z najmniej oczekiwanej strony! Jakiej? O tym później ;)
      W obu działach pojawiły się już debiutanckie wpisy - oba motywowane ostatnio obchodzonym w Portugalii świętem. Dzień Ojca w Portugalii, to trochę historii, a także portugalskiej tradycji, z kolei Życzenia na Dzień Ojca to przykładowe frazy, które możemy przekazać tatusiom w Portugalii, a także piękny wiersz prosto z Mozambiku! Zapraszam serdecznie do sprawdzenia obu pozycji. ;)


      Dodatkowo, jak zapewne zauważyliście, nadeszła niedziela, a z nią koniec 3-ego tygodnia przygotowań do Maratonu w Madrycie. Pierwszy raz zanosi się na przekroczenie 150 kilometrów tygodniowego zasięgu, bo ja zwykle wieczorna dyszka czeka jeszcze cierpliwie na przebiegnięcie. Sprawdźcie co i jak z moją formą klikając w Droga do Madrytu - BPS, tydzień 3.
      Więcej atrakcji wkrótce! ZAPRASZAM! :D

Droga do Madrytu - BPS, tydzień 3

      Zeszłotygodniową część planu treningowego kończyły dwa zdania, które przemilczałem. Dziś jest jednak wyśmienita okazja, by do nich wrócić. Pierwsze, to pytanie o to, co mówi moja waga. Cóż... Gdyby istniała, to może i by coś tam bąknęła, ale, że takowej nie posiadam, nie mam pojęcia. Mogę jedynie polegać na wrodzonej wadze wizualzej, w którą wyposażone są moje współlokatorki. Polega ona na tym, że od czasu do czasu, gdy wracam z treningu, słyszę coś typu: "Michał, ty chudniesz w oczach!". Któregoś razu postanowiłem zasięgnąć języka i po dokładniejszym dopytaniu okazało się, że w pasie trochę też. 
      Jeśli chodzi o drugie zdanie, to brzmiało ono tak: "Już teraz możesz cieszyć się na następny tydzień - teraz nastąpi przełom". Nastąpił?

piątek, 20 marca 2015

Życzenia na Dzień Ojca

      Mam świadomość, że ktoś, kto nigdy nie miał styczności z językiem portugalskim prawdopodobnie uzna, że nie wyniesie wiele z tego wpisu, jednak uważam, że warto jest na początku choćby zerknąć na nowy język, a najlepiej posłuchać go, by posiąść ogólne wyobrażenie "o co kaman". A że okazja ku temu jest wyjątkowa - portugalski Dzień Ojca, dlatego zapraszam na parę przykładowych życzeń składanym tatusiom, oraz na piękny wiersz z prosto z byłej portugalskiej kolonii - Mozambiku!

Dia do Pai po portugalsku

      Wczoraj, to jest 19 marca, w Portugalii miało miejsce pewne święto. W Polsce także mamy tradycję obchodzenia go, jednak w zupełnie innym terminie - 23 czerwca. Czy już wiecie o jakim święcie mowa? Pojawia się pytanie - skąd różne daty obchodzenia Międzynarodowego Dnia Ojca?


poniedziałek, 16 marca 2015

Drugi tydzień przygotowań do maratonu zakończony!

      Pierwszy nie był taki najgorszy, mimo przebiegniętych 146-ciu kilometrów. BPS trwa jednak bez ustanku, tu nie ma dni wolnych! Sprawdź jak zniosłem kolejne 143 kilometry, klikając tutaj!

niedziela, 15 marca 2015

Droga do Madrytu - BPS, tydzień 2


      Drugi tydzień już prawie za mną (znów ta wieczorna dyszka jeszcze na mnie czeka). Czy wiele się zmieniło, w porównaniu z pierwszym? Psychiczne obciążenie na pewno rośnie. Nużące staje się wychodzenie na trening dzień w dzień - coraz częściej najzwyczajniej w świecie się człowiekowi nie chce. Należy jednak pamiętać, że to nie powód by się poddać!

niedziela, 8 marca 2015

BPS'u tydzień pierwszy minął!

      1/8 długiej i krętej drogi z małego nadmorskiego Aveiro do stolicy Hiszpanii - Madrytu, a konkretnie na linię maratońskiego startu na słynnym Plaza de Cibles, jest już za mną! Jak zniósłem tygodniowy zasięg 146 km? Sprawdź tutaj! Zapraszam!

Droga do Madrytu - BPS, tydzień 1

      Właściwie to pierwszy tydzień jeszcze trwa, ponieważ jestem po porannej, niedzielnej dyszce, ale jeszcze przed wieczorną. Myślę jednak, że jest to dobry czas na drobne podsumowanie pracy wykonanej na przestrzeni ostatnich siedmiu dni.

czwartek, 5 marca 2015

Czy na zachodzie może być tanio?

      Czy za 80 zł można się w Portugalii obkupić? Sprawdź sam, a także poznaj jeden ze sposobów obniżenia kosztów erazmusowego (ale oczywiście nie tylko) pobytu za granicą! Kliknij tutaj!

Co można kupić w Portugalii za 80 złotych?

      Jestem w Portugalii już od pół roku i o ile do większości nietypowych rzeczy (a jest ich całkiem sporo) zdążyłem się już przyzwyczaić, o tyle jest jedna, która nie przestaje i chyba już nie przestanie mnie zaskakiwać. Co to takiego?

poniedziałek, 2 marca 2015

Przygotowania do Maratón de Madrid czas zacząć!

      Do startu zostało 8 tygodni, tak więc pora na naprawdę porządny trening! Zanim usłyszę strzał startera, planuję przebiec ponad 1000 kilometrów! Głupie? Nierealne? Nieodpowiedzialne? Sprawdź szczegóły w najnowszym poście!

Kontrowejsyjnych przygotowań do maratonu początek.

      Wczorajsza niedziela była moim ostatnim wolnym dniem przed maratonem w Madrycie. A przecież jeszcze dokładnie 8 tygodni do tego dnia. Zapytacie więc pewnie co jest ze mną nie tak, i czy aż tak bardzo nie po kolei mam w głowie. No cóż, nie twierdzę, że jestem mądry, ani też, że jestem jakimś autorytetm w kwestii treningu. Po moich dwóch pierwszych maratonach ufam jednak niemal bezgranicznie serwisowi Trening Biegacza, więc, gdy znalazłem tam TEN PLAN TRENINGOWY, od razu wiedziałem, że chcę a wręcz, że muszę go wykonać, gdy tylko nadarzy się okazja. Gdyby pojawił się on na jakiejkolwiek innej stronie, prawdopodobnie popukałbym się tylko w głowę i wróciłbym do sprawdzonego już cyklu 4 treningów tygodniowo. Coś jednak sprawiło, że tego nie zrobiłem. Zapytacie co to takiego?

niedziela, 1 marca 2015

To jechać na tego Erazmusa czy nie? ;)

      Wybierasz się na Erazmusa? A może chciałeś(aś) to zrobić, ale z jakiegoś powodu się nie udało? Sprawdź czy taka wymiana studencka to coś dla Ciebie klikając tutaj: Słyszałem, że Erazmus to zło!

Słyszałem, że Erazmus to zło...

      Czas na składanie wniosków o wyjazd na studia w ramach programu Erazmus w większości uczelni już się zakończył. Ci, którzy myśleli o wyjeździe, a mimo to nie złożyli podania sami są sobie winni - ominie ich fantastyczna przygoda. Ci którzy złożyli - prawdopodobnie oczekują na rozmowę kwalifikacyjną w języku obcym lub nawet są już po niej i czekają tylko na decyzję. Normalne są tu wątpliwości, wszak studenci nie wiedzą co ich czeka, jak to będzie, czy dadzą radę, jak załatwić wszystkie formalności przed wyjazdem, itd., itp... Niestety nawet po przyznaniu wyjazdu wątpliwości nie ustaną, a wręcz tylko narosną. Nie oznacza to jednak wcale, że Erazmusa należy się bać!

wtorek, 17 lutego 2015

Geneza...


      "Pewnego dnia, pewien 12-letni chłopiec wymyślił sobie że pojedzie rowerem do Lizbony. Nie pytajcie dlaczego akurat tam i skąd ten pomysł, ponieważ on sam nie pamięta...

Retrospekcja!

      Facebookowy fanpage nazywa się już tak jak blog, więc zaczynam pisać nie tylko o bieganiu, jak ostatnio! Na początek małe wspomnienie dla starych fanów, opowieść dla nowych oraz sumienna realcja dla wszystkich tych, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z podróżami rowerowymi, ale nie bardzo wiedzą jak się do tego zabrać lub brak im motywacji! Sprawdźcie moje doświadczenia z przygotowań do wyprawy Łódź - Paryż - Łódź! Dopiero z perspektywy czasu wiedzę na jak bardzo głęboką wodę się rzuciłem... Jeszcze dziś w zakładce Bike Euro Trip! ;)

czwartek, 5 lutego 2015

Ultramaratonu ciąg dalszy!

Druga część opowieści o sztafecie do Lizbony już gotowa! Zapraszam na Ultramaraton!, tam poznacie szczegóły tej fantastycznej przygody!

Ultramaraton!

      Odpoczywałem jeszcze długo na jednym z kamperowych łóżek, byłem naprawdę wykończony. Skończyła się zmiana Carlosa, potem pobiegli następni... i następni... i jeszcze następni... O ile wcześniej biegało nas czasami nawet po kilku na raz, o tyle teraz wyraźnie można było zauważyć, że zaczęliśmy mocno oszczędzać nasze siły. Umówiliśmy się, że zmiany biegamy po 2 osoby - nie więcej, ale też nie mniej. Jako, że były 2 auta, to na szosie zawsze znajdowało się czterech biegaczy. Na paręnaście minut przed 22:00, okazało się, że kolejnej tury już kompletnie nie ma kto biec, wszyscy byli albo tuż po swojej kolejce, albo wykończeni, albo spali...

środa, 28 stycznia 2015

Czy ja już jestem ultrasem? :D

      Poznajcie najbardziej spontaniczną akcję w moim dotychczasowym życiu klikając: Ultramaraton? Czy był to ultramaraton? Każdy musi ocenić sam, jednak wskazówek do rozwiązania tytułowego pytania będzie można szukać już za parę dni w drugiej części tego postu! Zapraszam i do przeczytania dzisiejszego i do kontynuacji już wkrótce! :)

Ultramaraton?

      Erasmus taki jest... Zasiedziałem się do 4:00 u przyjaciółki, robiąc z Nią projekt na studia. Okazało się, że zapomniałem kluczy od domu. Moja współlokatorka nie wiedzieć czemu nie odbierała telefonu. No cóż... Spędziłem noc za podłodze, zawinięty w 2 koce i ubrany w 2 kurtki (noce w Portugalii, szczególnie te grudniowe, niewiele mają wspólnego z wyobrażeniami Polaków o portugalskich tropikach). Gdy wstałem o 9:00, pokój był już pusty - w końcu piątek - Natalia z samego rana miała praktyki w przedszkolu. Może i ten dzień zaczął się nietypowo, ale nic nie wskazywało na to, jak niesamowicie nietypowo się zakończy!

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Wersja portugalska / Versão portuguesa - Maratona do Gerês!

Już jest gotowa portugalska wersja posta o Maratonie w Gerês!
Ja está pronta a versão portuguesa de artigo sobre a Maratona do Gerês! Espero que a minha lingua é possivel para perceber! Desculpa em avanço por todos os erros! :)
Consultem aqui:  Correndo num postal
Sejam bem-vindos! Zapraszam

niedziela, 11 stycznia 2015

Correndo num postal!

Link do wersji polskiej

As minhas experiências anteriores das maratonas (Gdansk, Polónia e Porto) foram todas iguais – foi só uma batalha contra o relógio e tempo. Tudo foi contabilizado uma segunda depois de outra. Nao tive tempo para nem um momento de dúvida. Independentamente de tudo sempre tinha de continuar de correr e demais tinha de manter a minha velocidade! Se diz que durante as provas não existe concorência – o mais importante é sentir se bem e feliz. É Isso! Quando correr, nunca dava atenção para outros corredores! Mas sempre ficava a concorência comigo mesmo e também com o tempo. Então posso dizer que nunca sabia o que é o prazer de correr! Mas isto terminou algum tempo atrás! :)

środa, 7 stycznia 2015

Niespodziewanie Sakwa w butach wyszła poza Polskę!

      [[Informação em português abaixo]]

      Witam wszystkich serdecznie. Znów mam mnóstwo do roboty i mało czasu na pisanie, jednak nie oznacza to, że blog stoi w miejscu! Ostatnio przeżyłem mega szok widząc to: