wtorek, 18 października 2016

(Prawie?) Życiowy Uniejów

      Do Uniejowa jechałem z założeniem sprawdzenia czy z moją formą jest słabo (złamanie 36:00), czy tragicznie (złamanie 37:00). Od 4 września miałem w sumie same problemy i przerwy. Przetrenowanie – tydzień wolny – zawalony start w Parkrun Łódź – tydzień wolny – fajnie poszło w Kleszczowie i Szwecji – zatrucie i tydzień wolny – Mistrzostwa Polski w Rawie – przemęczenie i tydzień wolny – przeprowadzka – ogarnianie chaty i tydzień wpół wolny – tydzień przed Uniejowem, więc luzowanie (nie wiem z czego :D ) i ostatecznie nadszedł wielki dzień...


      Zero stresu, totalny luz, czułem się bardziej jak na wycieczce szkolnej, dzięki transportowi busem zapewnionemu przez łódzki SklepBiegacza, niż jak na ważnych zawodach. A ważne były, jakby nie patrzeć – przedostatni bieg zaliczany do Pucharu Marszałka – ostatnie momenty by odrobić straty z wiosennych, nieudanych startów.