Do Kielc dotarłem na 2 godziny przed startem 10-kilometrowego Biegu Wilczym Tropem ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. Były 3°C, szaro, buro i mokro, jednym słowem pizgało jak w kieleckim.
Trasa miała atest PZLA, więc od dawna miałem chrapkę, aby ustanowić dziś wartościową życiówkę, jednak ostatnia kontuzja wiele zmieniła - w konsekwencji obawiałem się nawet czy uda mi się złamać 37 minut. Gdybym znał profil trasy, pewnie obawiałbym się o 40...