poniedziałek, 3 listopada 2014

Doba z życia maratończyka. Part 1.

3:40 - Przebudzam się. Szybki ruch ręką w stronę zegarka! - Ufff... Mam jeszcze czas. Za ścianą gra muzyka - ta sama piosenka, co przez cały wczorajszy dzień - to współlokator nadal nagrywa płytę, nieźle! Ja jednak mam do budzika jeszcze ponad godzine, więc wracam do świata snu.


4:50 - Dzwoni pierwszy z trzech ustawionych budzików. Natychmiast go wyłączam, dezaktywuję pozostałe dwa, chwytam butelkę z wodą ze stolika nocnego, zrywam się na równe nogi i wybiegam z pokoju. Na korytarzu spotykam drugiego współlokatora, który właśnie wrócił z imprezy. Rzucamy sobie krótkie "Olá", po czym zamyka się w pokoju, zostawiając mnie samego w ciemnym korytarzu z butelką wody w ręku. Apropo... Na cholerę mi ta woda?! Wracam do pokoju aby ją odstawić, za oknem ciemno...

5:00 - Wypadałoby coś zjeść... W końcu po coś nagotowałem sobie wczoraj wieczorem tę tonę makaronu, która teraz złowrogo spogląda na mnie z miski... Ale mi się tak bardzo nie chce jeść!!! Połowę wciskam w siebie na siłę, drugą połowę pakuje do pojemnika, a pojemnik do plecaka. Wszystko przygotowane wczoraj, więc za wiele nie muszę myśleć (całe szczęście, bo dziś mi to ewidentnie nie wychodzi).

5:40 - Zamykam pokój na klucz (wyjątkowo, normalnie tego nie robię) i wychodzę z domu. Brrrrr!!! Zimno jak nie wiem, dobrze, że wziąłem rękawiczki! (Powiecie, że 11°C w listopadzie o 6 rano to nie zimno, ale jednak już dawno nie widziałem nic poniżej 20, więc robi to na mnie wrażenie!) Na stację mam daleko, więc postanawiam potruchtać (miał mnie odwieźć współlokator od płyty, ale coś tam, coś tam, samochód, kolega, Lizbona...).

5:48 - Dobiegam do Katedry Aveiro, starczy tego dobrego, resztę sobie przejdę, już mi cieplej...


5:56 - Już ostatnia prosta na drodze do stacji. Za mną idzie jakiś nawalony koleś. No trudno, chyba będzie w stanie zrobić mi zdjęcie? Nawet, nawet mu poszło :P


6:00 - Gasną latarnie, choć nadal jest ciemno jak w d.... nocy. Uffff!!! Fota w ostatniej chwili, całe życie na krawędzi! :D

6:07 - Wsiadam do pociągu, jestem pierwszy...


6:19 - Ruszamy na szczęście zgodnie z rozkładem.

6:35 - Robie się głodny. Zjadłbym makaron, no ale jeszcze 3,5h do startu, za wczesnie, musze wytrzymać chociaż do 7:15...

6:38 - KU***!!!! Przecież są 2,5h do startu!!! Ostatni moment na żarcie!

6:50 - Po lewej wyłaniają się pierwsze promienie słońca (siedzę tyłem do kierunku jazdy, więc spokojnie! Prawa fizyki zachowane! :D). Po prawo szumi ocean.

7:05 - Pora zmienić skarpetki, okleić stopy plastrami i przyodziać moje dwie Pumy :3

7:18 - Zostało 7 minut jazdy, to w sumie zdarzę jeszcze okleić górę i założyć koszulkę...

7:25 - Wysiadam z pociągu, szybko na ostatnią toaletę i 1,5 km z buta na start.

7:55 - Jestem na miejscu, idę posadzić tyłek na ławkę.


8:00 - W pobliskim kościele biją dzwony. Zaczynają się też pojawiać pierwsi kibice ;)


8:15 - Jednak toaleta na stacji nie była ostatnia! :O Gdzie tu jest WC?!

8:30 - Ok, już przebrany i gotowy, oddam tylko ciuchy do szatni, i będę miał czas, by się rozgrzać...

8:35 - Ja pierdziele, co za dziki tłum! Gdzie ta szatnia?!

8:38 - Pytam ochroniarza mojej strefy o szatnie. Każe iść dalej. Dobrze, że strefa jeszcze prawie pusta, tylko paru ludzi truchta w niej dookoła. Zaraz wrócę i ustawię się z przodu!

8:40 - Pytam ochroniarza strefy elity o szatnię. Gdy uswiadamiam sobie co mi pokazuje, i gdzie to stoi, do głowy przychodzi tylko jedna myśl... "Dobrze żeście ich kurde w Lizbone nie ustawili!!!!!!".

8:43 - Spoko, 10 minut na rozgrzewkę... -,- Pędzę do strefy!

8:46 - Yyyyyyy... Chyba jednak rozgrzeję się poza strefą...

8:48 - Oj jak to dobrze, że tu rośnie ten krzak!

8:50 - Pora wejść do strefy, dobrze, że pilnowałem diety, może się jeszcze zmieszczę...

8:51 - I tak mnie tu nie znają! Pcham się na chama! :D

8:52 - Ok, mam satysfakcjonującą pozycję, zaczynam rozgrzewkę w miejscu...

8:53 - [z głośników] Są dziś z nami 537484 Anny!!! Gratulujemy, jest Was najwięcej!!! CO MNIE OBCHODZI NA 7 MINUT PRZED STARTEM ILE JEST TU ANN?!?!?!

8:54 - To miło, że panów o imieniu João też jest dużo, ale jednak włożę już w uszy słuchawki...

8:55 - Zabierają barierki oddzielające strefy! Pierwszy sprint dzisiejszego dnia za mną, można powiedzieć, że wygrany, startuje na równi z pacemakerem na 3h!

8:56 - Ile tu jest ludzi! Końca nie widać! :O

8:57 - Włączę już Endomondo, i tak na bank GPS nie załapie, ale niech se leci... Dobrze, że tym razem mam też stoper na ręku.

8:58 - O KURCZĘ!

8:59 - O KURDĘ!!

8:59:30 - O KUUUUUU*WA!!!! (Po portugalsku to znaczny zakręt, nie myślcie, że jestem taki wulgarny! :P).

9:00:00 - KABOOOOOOOOOOM!!!!!!!!!!!!

Zobacz również: Część 2 Część 3 Część 4 Część 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał się wpis? Zostaw komentarz! Nie podobał się? I tak zostaw! Dziękuję! :D