czwartek, 6 listopada 2014

Doba z życia maratończyka. Part 2.

9:00:00 - KABOOOOOOOOOM!!!!! Świat się dla mnie wyzerował...

0:00:01 - Grzecznie czekam na choć milimetr miejsca przede mną...

0:00:12 - Pierwsza biała linia na drodze dzisiejszego dnia osiągnięta! Od chwili minięcia startu liczy mi się czas netto.

0:00:15 - Slalom między ludźmi! I to dosłownie! Schylanie się, przeskakiwanie, wciskanie między kogoś, a barierkę, mijanie na milimetry fotografa... Jak ja nie lubię tłumów!!!

0:00:25 - Uff, trochę powietrza i luzu na drodze. Patrzę za siebie i jest dobrze, balonik z napisem 3:00 ma do mnie jakies 30 metrów, a akurat zaczął się podbieg, więc nie muszę się na nim forsować.

0:00:45 - Balonik mnie dogania, a ja grzecznie zajmuję swoje miejsce za nim.

0:02:00 - Denerwuje mnie to, że co chwila dostaję tym balonem po głowie! Mam to znosić przez całe 3 godziny?!

0:04:14 - Co jest grane? Powinniśmy być już na pierwszym kilometrze!



0:04:30 - Nie no, aż tak wolno nie biegniemy, musiałem przeoczyć tabliczkę...

0:08:28 - Pacemaker z klasą!! :O 2 km mijamy z dokładnością co do kwadrylionowych części sekundy! :D

0:10:00 - Jaki tłum! Co chwila muszę zmieniać rytm biegu, by na kogoś nie wpaść. Czasami sie nie udaje... Czasami też podkopują mnie ci z tyłu.

0:13:00 - Jakiś dziadek coś do mnie nawija. Dziadku, po pierwsze mam słuchawki w uszach, po drugie właśnie biegnę maraton, a po trzecie raczej nie mówisz po polsku, a jakoś nie mam ochoty wysilać teraz mózgu w celu zrozumienia innych języków. Kiwam głową na znak, że niby rozumiem i na szczęście milknie.

0:20:00 - W oddali widzę już punkt odżywiania na 5. kilometrze. Hura, mogę wreszcie wywalić butelkę z wodą, ktorą targam ze sobą od startu! Kilkadziesiąt sekund odpoczynku dla ręki ^^

0:21:28 - 5 km. No i skończyło się rumakowane drogi Pacemakerze! :p 18 sekund spóźnienia!

0:22:30 - Przebiegam koło mety, w oddali widzę zegar. Sprawdzam z moim stoperem i jest dobrze, czas się zgadza!

0:25:00 - Właściwie to ten Pacemaker ma za zadanie biec na 3:00:00, a nie na mój założony czas - 2:58:28, więc w sumie to nadal mamy trochę zapasu! :D

8 km - Z naprzeciwka nadbiega czołowa grupa... Co za kolesie! O.o Jest nawet paru białych, dobra nasza!

10 km - 42:39 - Cholera, jak to szybko leci! Dużo szybciej niż w Gdansku!

11 km - Pierwszy dziś nawrót, w takim tłumie to nie lada wyzwanie...

12 km - Nigdy nie biegałem w tak dużej grupie... Na jednym z zakrętów wychodzi na jaw mój brak doświadczenia. Biorę go tak niefortunnie, że ktoś sie o mnie potyka i z trudem utrzymuje równowagę. "Przecież on mnie zabije!!!". Zwalniam by podać mu rękę w geście przeprosin. Chyba przyjął skoro jeszcze żyję... :D

13 km - Jak mi się lekko biegnie! Może przyspieszę? Nie no nie mogę! Założenie było jasne, do półmetka z Pacemakerem a POTEM się zobaczy!

14 km - 59:45 - 1/3 maratonu za mną i czas poniżej godziny! Wszystko się zgadza! Ten sam dziadek znów coś do mnie nawija, ale tym razem ogarniam, że pyta o czas, więc pokazuję mu zegarek. Jego mina mówi sama za siebie - "O cholera jak ja szybko biegnę!".

14,2 km - Uświadamiam sobie, że biegniemy ławą, na równi z Pacemakerem, a przed nami tylko pojedynczy odważni biegną swoje. Nachodzi mnie myśl, by sprawdzić ile dokładnie osób biegnie w tej naszej grupie. Spojrzenie w tył i... O ku***! 200? 300? No tego się nie spodziewałem!



14,5 km - Trasy się rozdzielają, ci co biegną 16 km skręcają na metę, ci co biegną dalej to... biegną dalej :D Dobrze, że ten rozbieg jest w miarę szybko i nie jestem jeszcze zmęczony, bo jakby mi ktoś na 30 km skręcał na metę to bym go gołymi rękami udusił!!!

14,6 km - Rozbieg był na wielkim rondzie, które przebiegłem bardzo po wewnętrznej. Za rondem okazuje się, że zgubiłem Pacemakera. Cholera no przecież nie będę czekał. Cały misterny plan w pi... w piękny sposób poszedł się je... no nie ważne :D

15 km - 1:04:21 - Jakoś dziwnie te tabliczki chyba mają porozstawiane, ostatni kilometr na pewno był szybszy niż 4:36!

18 km - Bez Pacemakera czuję się jak pies spuszczony z łańcucha! Wyprzedzam coraz to kolejnych biegaczy, cały czas starając się pamiętać, że jeszcze ponad połowa do końca. Ok 50 m przede mną biegnie większa grupka, jeśli ich dogonię, to osłonią mnie od wiatru.

20 km - 1:24:42 - Mam ich wreszcie!


21,097 km - 1:29:23 - Od teraz będzie już bliżej niż dalej! :) Życiówka w półmaratonie jako produkt uboczny, a na prawdę nie czuję w ogóle, żebym coś przebiegł!!! :O Trochę dziwne, ale jestem spokojny, że będę jeszcze dziś wył z bólu... ;)

Zobacz również: Część 1 Część 3 Część 4 Część 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał się wpis? Zostaw komentarz! Nie podobał się? I tak zostaw! Dziękuję! :D